sobota, 3 maja 2014

Rozdział 17 - Unknown Harry

- Nathalie?! - Harry z przerażeniem popatrzył się na mnie, a z jego ręki wypadła żyletka.
- O mój Boże... Harry... Dlaczego?... - Podeszłam do chłopaka, wzięłam w ręce jego pocięty nadgarstek i uważnie się mu przyjrzałam. Poczułam łzy w moich oczach.. Nie powiedział ani słowa, siedział obok mnie ze
opuszczoną głową. Po chwili delikatnie wyrwał swoją rękę z mojej i ukrył ją w chusteczce higienicznej. Tak strasznie mi go żal, wiem co czuje, bo sama przez to kiedyś przechodziłam. Gdzie podział się mój zaborczy i pewny siebie Harry? Tą straszną ciszę przerwał Niall schodzący na dół po schodach.
-Wyprow.. - nie dokończył gdy zobaczył zakrwawioną żyletkę na podłodze, a co najgorsze rękę Harry'ego.
-Harry co Ci się stało? -nie odpowiedział.
Wstałam i skierowałam Niall'a wzrokiem na górę. Przenieśliśmy się do sypialni Niall'a.
-Niall, on się pociął.
-Nathalie, chciałem się wyprowadzić, bo planujemy zamieszkać razem z Ann, ale w tej sytuacji chyba powinienem jeszcze trochę z wami zostać.
-Nialler, nie komplikuj sobie życia przez nas. Jedź, ale obiecaj, że odwiedzisz nas kiedyś z Ann.
-Obiecuję, tu masz mój numer telefonu, jakby coś się działo to dzwoń - podał mi karteczkę i mnie przytulił, uśmiechnęłam się do niego i zeszliśmy na dół.
-Cześć Harry!
-Trzymaj się. - Harry mu odpowiedział.
-Pa Nathalie! - pomachałam mu. Harry siedział w takiej samej pozycji jak pięć minut temu. Podeszłam do niego i próbowałam wymusić, aby przeniósł swój wzrok na mnie, ale nie przyniosło to żadnych skutków.
-Harry! - Krzyknęłam i podziałało. Przeniósł wzrok na moją osobę.
- Dlaczego to zrobiłeś? Czy ty naprawdę chcesz przechodzić przez to co ja? Czy ty nie widzisz, że przez to ja też będę cierpieć, bo cię kocham? Proszę cie nie rób tego więcej... - Powiedziałam prawie szeptem i znów poczułam, że zaraz się rozpłaczę. Wzięłam w swoją dłoń rękę Harry'ego i zaczęłam jej zewnętrzną część masować moim kciukiem.
- Obiecaj mi to... Proszę. - Szepnęłam i pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Nic nie odpowiedział, tylko delikatnie wyrwał swoją rękę i wyszedł. Tak po prostu. Bez słowa.
- Harry! Gdzie ty do cholery idziesz?! - Wybiegłam za chłopakiem z domu, ale nigdzie go nie widziałam. Rozpłynął się w powietrzu. - Jak sobie coś zrobisz, to ci tego nie wybaczę! - Krzyknęłam i bez sił opadłam na najwyższy stopień schodów znajdujących się przed domem.
- Jak coś mu się stanie ja się kurwa zabije... - Wyszeptałam sama do siebie i się rozpłakałam.

***Oczami Harry'ego***
Wybiegłem z domu. Nie chciałem żeby ona musiała patrzeć na takiego bezmyślnego dupka jak ja.Co ja sobie wyobrażałem, że nie zauważy?! Żal mi jej, że użera się że mną. Biedna Nathalie. Nie rozumiem sam siebie. Cięcie się jest moim nałogiem, ale dopiero dzisiaj zrobiłem to pierwszy raz odkąd poznałem moją Nathalie, która teraz przeze mnie cierpi.

***Oczami Nathalie***

Nie ma go już w domu od 3 godzin. Jestem na niego bardzo zła, ale za nim tęsknię i się o niego martwię. Chcę żeby był już przy mnie i mnie przytulił. Pomimo tego i tak dostanie niezły opierdol.

***godzinę później***
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi,otworzyłam je i kogo zobaczyłam?! Schlanego do nieprzytomności Hazze. Zaraz mnie rozsadzi!
Padł przede mną na kolana. Nie no kurwa, to trzeba nagrać! Pobiegłam po mój telefon.
-Kobieto,gdzie idziesz? - hahaha włączyłam kamerę
-Nigdzie kochanie, co mi chciałeś powiedzieć?

czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 16 - Trapped




Hej , wracam do was po bardzo dłuuuugiej przerwie. Przepraszam z moją nieobecność , ale miałam kilka problemów. Mam nadzieję , że zrozumiecie i mi wybaczycie. / Horanowa


***Oczami Nathalie***

Boże te jego oczy pełne złości. Boję się go , ale go kocham, nie wiem co mam robić. Moje ciche myśli przerwał jego głos:
- Chodź za mną. – Mruknął mi do ucha. Nie chciałam, żeby był jeszcze zły niż był przed chwilą, więc tylko skinęłam głową. Chwycił mnie za rękę i pociągnął brutalnie za sobą. Sprowadził mnie na parter i myślałam, że pójdzie ze mną do salonu, ale chłopak chyba miał inne plany. Zszedł ze mną jeszcze niżej. Do… piwnicy.
- H…Harry co my tutaj robimy? – Przełknęłam głośno ślinę
- Wchodź - otworzył drzwi do piwnicy
-Harry. Nie. - i po co ja to mówiłam?
-Coś ty powiedziała? - łzy poleciały po moich policzkach
-Nie. - muszę mu pokazać , że się nie boję , to jest trudne , ale wykonalne. Chyba.
-Wchodź - powiedział poraz kolejny bez żadnych emocji. Zaprarłam się nogami o próg piwnicy , ale na marne. Wepchnął mnie do niej i zatrzasną drzwi po czym zamknął mnie na kulcz.
-Jeżeli zmienisz decyzję to daj znać kochanie - krzyknął i poszedł na górę.
Skurwysyn zostawił mnie w ciemnej piwnicy. Tu jest tak mokro. Niech ja tylko stąd wyjdę. On jest już martwy. Po chwilowym namyśle wstałam i potknęłam się o coś...o latarkę...działającą latarkę. Znalazłam jakiś stary materac na , którym się położyłam i usiłowałam zasnąć. Nie dałam rady. Byłam wkurzona jak nigdy wcześniej. Zabiję gnoja , normalnie zabiję. Wstałam z "łóżka" i podbiegłam do drzwi , nie wiem , która jest godzina , nie obchodzi mnie to , on pewnie śpi. Nie ważne. Zaczęłam kopać i walić w drzwi. Yeaaah..schodzi na dół.
-Czego chcesz? - zapytał wkurzony , nie dziwię się mu , obudziłam go
-Harry , proszę , wypuść mnie , tu jest zimno , mokro , błagam - wzięłam go na litość , otworzył drzwi i wszedł do środka , usiadł na materacu i wziął mnie na kolana.
-Odrzuciłaś mnie.. - znowu zaczyna...
-Harry ty tego chciałeś , ja nie , tu nie chodzi o to , że ja nie chcę mieć nigdy dzieci , chcę , ale jeszcze nie teraz - spojrzałam mu w oczy , pomimo ciemności widziałam , że jest smutny.
-Dlaczego - zapytał
-Bo jesteśmy za młodzi , proszę cię zrozum.
-Ale będziemy mieć dzieci?
-Tak kochanie , obiecuję - wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni , przebrał mnie w swoją bluzę , położył do łóżka i zajął miejsce obok mnie.
Byłam tak zmęczona wczorajszymi wydarzeniami, że obudziłam się o godzinie 11. To jest mój rekord, bo jestem typem dziewczyny, która jest "rannym ptaszkiem". Przetarłam zaspane oczy i podniosłam się z pozycji leżącej na siedzącą. Wyszłam z pod kołdry i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam pierwsze lepsze ubrania i się ubrałam. Przeszłam do łazienki w której uczesałam się i zrobiłam delikatny makijaż. Z uśmiechem na ustach zeszłam do kuchni w której na pewno był Harry, ponieważ nie było go w sypialni i wyczułam piękny zapach przygotowanego śniadania.
- Harry nie musiałeś robić śniadania... Nie gniewam się na ciebie, bo na ciebie nie umiem się długo gniewać. - Powiedziałam tak, aby chłopak mógł mnie usłyszeć, ponieważ on był w kuchni, a ja szłam korytarzem i zaśmiałam się. Weszłam do kuchni i to co zobaczyłam zaparło mi dech piersiach. - Harry! Nie rób tego! Proszę cię! Harry!.


Przepraszam, że rozdział taki krótki, ale specjalne przerwałam w tym momencie, nie innym ;)
W pisaniu tego rozdziału pomogła mi wspaniała dziewczyna - Emilia, dziękuję kochana <3